Kajetan Kajetanowicz. Mistrz kierownicy.

Kajetan Kajetanowicz. Mistrz kierownicy.

” … jestem bardziej realistą. Uważam, że należy wyznaczać sobie cele realne i potem do nich wytrwale zmierzać. Ciężko pracować i być konsekwentnym. To pomaga w osiągnięciu sukcesu, czy to na niwie sportowej czy zawodowej…”

Jak się czujesz jako Mistrz Europy? Czy coś się zmieniło w twoim życiu?

Czuję się fantastycznie. A co się zmieniło? Mam jeszcze mniej czasu…i częściej ładuję telefon (śmiech).

Myślałeś jak to będzie jak już będziesz mistrzem?

12
Nie. Dla mnie było ważne, żeby osiągnąć cel, którym było zdobycie Mistrzostwa Europy. Ale na tej drodze było tak dużo pracy, tak dużo zaangażowania całej mojej drużyny…
Bo to jest ogromne przedsięwzięcie, trzeba mieć mnóstwo pasji, żeby stale przeć do jego realizacji. Dlatego nie zastanawiałem się nad tym jak to będzie, kiedy będziemy Mistrzami Europy. Ciągle to do mnie nie dociera. Nadal chcę być tym samym, normalnym facetem, chcę stawiać sobie nowe cele. Niezależnie od tego w jakim cyklu wystartuję, chcę być jeszcze szybszym kierowcą. Być może w ustach zawodnika mającego na koncie 4 tytuły Mistrza Polski oraz tytuł Mistrza Europy dziwnie to zabrzmi, ale jest jeszcze wiele aspektów, które mógłbym poprawić.
Mam do siebie trochę pretensji, że nie mam tyle czasu, ile chciałbym poświęcić jeździe. Prowadzę zespół rajdowy, który jest jak firma. W tej firmie jazda samochodem to jedynie kilka procent całości przedsięwzięcia. Cała reszta to prowadzenie zespołu, który składa się z profesjonalistów – ludzi z pasją, ale jednocześnie indywidualistów.

 

To nie jest tak, że kierowca rajdowy ma się skupić na jeździe, a cała reszta go nie interesuje? (uśmiech)

Tak wszyscy myślą. Tak oczywiście byłoby idealnie, ale to funkcjonuje tylko w kilku zespołach na świecie. Mam tu na myśli zespoły fabryczne.

Sporty motorowe to sporty ekstremalne. Czy doznania są również ekstremalne?

Nie da się tego porównać z niczym innym. Doznania podczas jazdy samochodem sportowym są niesamowite. Poziom adrenaliny, tętno… mam wrażenie, że przeżycia nie są podobne do żadnych innych emocji. Wystarczy powiedzieć, że jak przez kilka tygodni nie siedzę w samochodzie rajdowym, staję się wręcz nieznośny dla otoczenia.

Ktoś kiedyś powiedział, że jesteś chłopakiem „do rany przyłóż” ale zasłyszałem, że w wieku młodzieńczym byłeś zgoła inny. Co się stało, że spokorniałeś?

Prawda, spokorniałem, ale nie jestem idealny. Jestem bardzo wymagający, zarówno wobec innych, ale przede wszystkim wobec siebie. Nie wyobrażam sobie, żeby inni robili więcej niż ja robię. Faktycznie kiedyś byłem niepokorny, trudny. Można powiedzieć, że byłem utrapieniem dla swoich rodziców. Byłem bardzo leniwy.

Jesteś jedynakiem?

Mam siostrę, która mieszka w Irlandii (uśmiech) (przyp:Kajetan wyprzedził w Mistrzostwach Europy Irlandczyka, Craiga Breena). W tym roku odbywał się w Irlandii rajd, jedna z rund Mistrzostw Europy i ja w tym kraju byłem po raz pierwszy, a moja siostra mieszka tam od kilku lat. Spora grupa Polaków mi kibicowała. Wiem, że dla tamtejszej Polonii moje zwycięstwo w ME miało ogromne znaczenie. Nie wiem z jakiego powodu, ale niektórzy z naszych na tamtej ziemi czują się gorsi. Niepotrzebnie, bo jesteśmy przecież bardzo pracowitym i wartościowym narodem.

Masz świadomość bycia wyjątkowym ambasadorem Polski i tego, że dzięki Tobie Polacy mogą być bardziej dumni z faktu, że są Polakami?

Mam świadomość. Oczywiście. Ten fakt również motywuje cały Lotos Rally Team do jeszcze cięższej pracy.

Ile godzin dziennie pracujesz?

Nie da się tego policzyć. W moich żyłach płynie benzyna (uśmiech). Nie wyobrażam sobie mojego życia bez rajdów

Kiedy złapałeś ten stan umysłu?

Tata zaraził mnie rajdami gdy miałem 10 lat. Natomiast ścigać się zacząłem dosyć późno, w wieku 17-18 lat. Moich rodziców nie było stać, aby mi to umożliwić.

Nieodłącznym elementem towarzyszącym kierowcy rajdowemu jest pot, kurz, błoto. Zupełnie jak w życiu, kiedy decydujesz, że będziesz wspinał się na szczyt…

Zawsze są trudne momenty. W moim przypadku również takie były, tylko ja staram się ich nie przywoływać.

A co robić, aby się im nie poddawać?

Musisz być dobrze nastawiony! Trzeba zdać sobie sprawę, że na pewne rzeczy nie masz wpływu. Życie składa się z różnych sytuacji, dlatego musisz umieć doceniać to co masz.

Czasami warto popatrzeć dookoła siebie i zauważyć, że są ludzie, którzy mają gorzej niż ty. Moim szczęściem jest to, że robię to co kocham. Oczywiście bardzo ciężko pracuję. Nie zawsze było kolorowo. Pamiętam jak po rozbiciu jednego z samochodów, bardzo drogich, musiałem sprzedać sklep który prowadziłem, żeby zapłacić za straty. Wtedy postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Gdybyś przeanalizował moją karierę, zauważyłbyś, że bardzo często „jechaliśmy na limicie”, czyli robiliśmy wszystko co w naszej mocy, by dalej startować.

Dlaczego używasz liczby mnogiej?

Bo do pewnego momentu jeździłem w rajdach ze swoją dziewczyną, a potem żoną. Tak się życie potoczyło, że od kilku lat nie jesteśmy już razem. To też jest w pewnym sensie cena, jaką zapłaciłem za sukces na polu sportowym. Doba ma 24 godziny, a ja prawdopodobnie trochę świadomie zakłóciłem proporcje pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym.

Na ile Kajetan Kajetanowicz zdoła przewartościować swoje życie, żeby pomyśleć o sukcesie na polu rodzinnym, nie tylko sportowym?

Jestem na dobrej drodze (uśmiech).  Jestem w związku, musimy podjąć tylko dobre decyzje, do których powoli dojrzewam (uśmiech)

Wróćmy do rajdów. Lotos Rally Team, jak nazwa wskazuje, to drużyna. Słyszałem, że jesteś niezłym liderem. Przedsiębiorcą pewnie też byłbyś wspaniałym. Co byś poradził ludziom, którzy w biznesie, tak
jak w życiu mają problemy ze swoimi drużynami?

Wszystko zaczyna się od pasji. Jeśli ją mamy, jest to idealna sytuacja. Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że nie każdy ma możliwość być na naszym miejscu, że jesteśmy kimś wyjątkowym i że powinniśmy zmierzać do wyznaczonych sobie celów. Jest takie powiedzenie:

„kto nie dąży do rzeczy niemożliwych – nigdy ich nie osiągnie”!

Ja jestem bardziej realistą. Uważam, że należy wyznaczać sobie cele realne i potem do nich wytrwale zmierzać. Ciężko pracować i być konsekwentnym. To pomaga w osiągnięciu sukcesu, czy to na niwie sportowej czy zawodowej. Ale myślę, że tak samo jest w życiu prywatnym. Jeśli miałbyś cel w życiu osobistym i zmierzał do niego w sposób tak konsekwentny jak ja to robię w przypadku rajdów, to osiągnąłbyś sukces.

Mówisz, że wszystko zaczyna się od pasji. Jakie są inne pasje Kajetana, poza rajdami?

Innych pasji nie mam. Mam natomiast kilka rzeczy, które lubię robić, które mnie odstresowują. Lubię spędzać czas z moją dziewczyną. Ale fajne są nawet takie banalne rzeczy jak oglądanie TV, na co nie mam zbyt wiele czasu. Jeżdżenie na rowerze, chodzenie po górach. Ale łapię się na tym, że mając jakieś chwile wolne od rajdów, czytam o oponach, oglądam prasę motoryzacyjną… Może jestem nudny, ale tak wygląda właśnie moje życie.

Pytanie, co jest większą nudą, ta „twoja” czy praca w jednym zakładzie przez 20 lat w systemie 7-15? (uśmiech)

Nie ma co uogólniać. Jeżeli ktoś pracuje przez kilkadziesiąt lat w godzinach 7-15, ale daje mu to satysfakcję i radość, to można tylko pozazdrościć i pogratulować trafnego wyboru.

Czy podczas rajdów jest czas na zachwycanie się krajobrazem?

Jedynie podczas zapoznawania się z trasą. Przyjeżdżam na rajd kilka dni wcześniej, ale nie po to aby zwiedzać, a robić testy samochodu, ustawiać zawieszenie samochodu do trasy nadchodzącego rajdu. Rzeczywiście bywamy w fajnych miejscach. Szczyt krateru, wulkanu na rajdzie Azorów, Irlandia, Estonia – piękne, nieodkryte miejsca. Natomiast jak wsiadam do rajdówki, nie rozglądam się na boki – liczy się tylko droga przede mną i jak najszybsza jazda.

Jak wspominasz Rajd Karkonoski i Karpacz?

Tą rundę LOTOS Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski wspominam niezwykle ciepło, nie tylko ze względu na nasze sukcesy w tych zawodach. To rajd bardzo lubiany także przez innych zawodników, za wymagające trasy, dobrą organizację i serdeczną atmosferę. Powiedziałbym, że to najtrudniejszy asfaltowy rajd w Polsce, który zawsze zapewnia zawodnikom i kibicom wiele wrażeń i emocji. W Karkonoszach sporo do powiedzenia ma także pogoda, bo potrafi zmienić się kilka razy w ciągu dnia. Dla mnie szczególnie ciekawym wyzwaniem jest odcinek specjalny Lubomierz. Jego trasa jest tak kręta, że aż trudno to sobie wyobrazić. Jest tak wymagający dla kierowcy, że na jego końcu trudno przypomnieć sobie o czym myślało się przed startem. A przy okazji Rajdu Karkonoskiego nie tylko miałem okazję być w Karpaczu, ale także wyjątkową przyjemność ścigania się na ulicach tego miasta. To bardzo dobrze, że organizatorzy tej imprezy dokładają starań, by rajd poprowadzić jak najbliżej kibiców, co przybliża ten piękny i fascynujący sport coraz szerszej grupie odbiorców.

Doświadczyłeś momentów, kiedy otarłeś się o śmierć?

Pewnie wiele razy, ale na szczęście nie było takiego zdarzenia, mogącego być aż tak groźnym. Startując z Mać- kiem Wisławskim, który był moim pilotem przez 2 lata, mieliśmy wypadek, w którym skasowaliśmy samochód kompletnie. Potem Maciej poruszał się w kołnierzu. Ale w rajdach, kiedy granica przyczepności jest przekraczana, kiedy przed zakrętem ustawiasz samochód bokiem, podejmujesz bardzo duże ryzyko, lecz to część tego sportu. Jeśli moja decyzja podejmowana jest w ciągu ułamka sekundy, a ten ułamek będzie źle wyliczony, to możesz rzeczywiście otrzeć się o śmierć. Wyobraź sobie, że jedziesz 170km/h bokiem, przed zakrętem, za którym jest las albo wąwóz, czy tak jak to było w Rajdzie Azorów – szczyt krateru i 300-metrowa przepaść. I paradoksalnie, lepiej było by toczyć się 300 m w dół, niż uderzyć  z prędkością 170km/h w drzewo. Ale jak zdajesz sobie sprawę z tego, co ci grozi, mocniej kochasz życie. Ale to nie tylko w rajdach.

Jesteś szczęśliwym człowiekiem?

Tak. Kocham życie. Mam świadomość, że życie jest kruche, dlatego cieszę się nim. Może dziwnie to brzmi w ustach gościa, który robi takie rzeczy, ale są rzeczy bardziej niebezpieczne, jeżeli robimy je w nieodpowiedzialny sposób.

Biorę to moje życie takim jakie jest, biorę je garściami.

Te porażki, o które wcześniej pytałeś, łatwiej jest przełykać, gdy masz świadomość ulotności życia.

Jak współpracuje się z Grupa LOTOS?

Bardzo dobrze. Grupa Lotos jest moim najstarszym strategicznym partnerem już od 6 lat. Każdego roku, a w zasadzie każdego dnia ciężko pracujemy, aby wszyscy nasi sponsorzy czuli, że dobrze wykorzystujemy ich pieniądze i jesteśmy godni ich zaufania.

Gdyby znaleźli się nowi partnerzy, jesteś otwarty?

Oczywiście. Staramy się pozyskiwać nowych partnerów, ponieważ to pozwoli nam realizować nasze kolejne cele sportowe.

O jakich kwotach mówimy?

Od kilkuset tysięcy za rok…górnego limitu nie ma (uśmiech). To są duże pieniądze, ale zwracają się kilkunastokrotnie. Od 2007 r. prowadzimy monitoring mediów w tym zakresie.

Czy potencjalnym sponsorom możesz udostępnić te publikacje?

Oczywiście, że tak. Takie materiały pokazują, że to co robimy nie tylko jest naszą fantazją, lecz interesują się tym miliony ludzi na całym świecie, a to przekłada się na wartościową reklamę dla naszych sponsorów. Staramy się, by zwroty medialne z naszych startów były jak najwyższe i angażujemy się w liczne aktywności naszych partnerów, np. takie jak Program Lotos Mistrzowie w Pasach.

W jednym z wywiadów pięknie mówiłeś o nie wpadaniu w samozachwyt.

…aż wpadłem? (śmiech)

Nie. Widać, że twardo stąpasz po ziemi. Ale mógłbyś dzisiaj odcinać kupony od tego co osiągnąłeś. Jak powodować, żeby chciało się kreować cały czas nowe cele?

Trzeba być świadomym. Nie trzeba być wyjątkowo inteligentnym, żeby zrozumieć, jak potrafi być pięknie w życiu i że to w dużej mierze zależy od nas samych. Bardzo wiele jest w naszych rękach, a czasami sami sobie utrudniamy osiąganie celów. Nie wiem jak potoczy się moje życie, bo jest ono nieprzewidywalne. Opowiadam dzisiaj o tych jasnych stronach mojego życia, ale były również trudne momenty.

Plany na nowy rok już są?

Tak, rozmawiamy o 2-3 możliwych drogach z naszymi partnerami, ale jeszcze niczego nie mogę zdradzić.

Gratuluję tego co osiągnąłeś i powodzenia na drodze do korony mistrza świata.

Dziękuję (uśmiech).

………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………

Kajetan Kajetanowicz (ur. 5 marca 1979 w Cieszynie)

– polski kierowca rajdowy, rajdowy mistrz Europy, czterokrotny rajdowy mistrz Polski, trzykrotny zwycięzca Rajdu Polski.

W rajdach zadebiutował w 2000 r. startem Fiatem 126p w Rajdzie Cieszyńska Barbórka, którego nie ukończył.

W Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski pierwszy raz wystartował w 2003 r. w Rajdzie Śląskim, gdzie zajął 1. miejsce w klasie N2, startując Peugeotem 106 Rally. W 2005 r. rozpoczął starty w Pucharze Peugeota. Wygrał 6 z 8 eliminacji i w końcowej klasyfikacji uplasował się na drugim miejscu. Od 2006 r. startuje w klasie N4. W 2008 r. zdobył tytuł Wicemistrza Polski, będąc jednocześnie najszybszym Polakiem w RSMP. W 2009 r. Kajetanowicz został kierowcą w zespole Subaru Poland Rally Team, startując za kierownicą Subaru Impreza N14 zajął 4. miejsce w klasyfikacji generalnej RSMP. W latach 2010- 2013 startując Subaru Impreza cztery razy z rzędu wywalczył tytuł Mistrza Polski w klasyfikacji generalnej Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski.
W 2015 roku startując z Jarosławem Baranem Fordem Fiesta R5 ze stajni M-SPORT w barwach LOTOS Rally Team wywalczył tytuł Mistrza Europy. W 2013 został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.

………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………

Zdjęcia: Archiwum Kajetan Kajetanowicz

Rozmawiał: Radosław Tracz

DC MAGAZINE Zima 2015/2016

Share