„Każdy musi znaleźć swój sposób na siebie” Magnus Von Horn

„Każdy musi znaleźć swój sposób na siebie” Magnus Von Horn

Jak angażujesz widza w rozmowę z filmem, widz będzie rozmawiał z Tobą, „z ekranem”. Ale jak robisz film, w którym wszystko położysz na talerzu, to widz to po prostu sobie weźmie. To nie znaczy, że widz jest głupi. Chodzi o to, że widz usiądzie wtedy w krześle z napisem „przy tym filmie będę głupi, bo tak mnie traktujesz”. Ale jak traktujesz mnie, że jestem „mądrym widzem”, to takim będę! Tak mi się wydaje, film tak działa. Jeśli film nic nie wymaga ode mnie, to nic nie dam! I na odwrót!

Od ilu lat jesteś w Polsce?

Od 10.

Jaki był powód, ze właśnie ten kraj?

Chciałem studiować reżyserię filmową w kraju, którego nie znam. Chciałem poznać kulturę, której jeszcze nie znałem. Słyszałem o polskiej szkole filmowej dużo dobrego, zaciekawiło to mnie. Było to dla mnie wyzwanie, dla chłopaka 21-letniego wyjazd do innego kraju, bez znajomości języka to była sprawa dość ekstremalna.

W ogóle nie znałeś języka polskiego? Jak zatem zaczynałeś studia na łódzkiej filmówce?

Jest rok „0”, podczas którego uczysz się języka polskiego.

Z Twojej perspektywy, na ile Polska zmieniła się gospodarczo czy mentalnie przez ostatnich 10 lat? W jednym z wywiadów mówiłeś, że Polska jest „trudna” politycznie.

Porównując Polskę do Szwecji w tym zakresie, tutaj jest dużo większa walka. W Szwecji nie ma takiej różnicy pomiędzy partiami i to chyba miałem na myśli. Te kraje różnią się historycznie i to ma wielkie znaczenie w wielu różnych kwestiach.

Od młodzieńczych lat wiedziałeś, co chcesz robić w życiu? Miałeś sprecyzowane cele?

Od 16. roku życia już wiedziałem, że chcę pracować ’przy filmie’, a od 18., że chcę być reżyserem.

Powiedziałeś kiedyś, że ’widz jest mądry, kiedy mu się na to pozwala, ale jak chcesz aby był głupi, będzie głupi’. Czy możesz to rozwinąć?

Jak angażujesz widza w rozmowę z filmem, widz będzie rozmawiał z Tobą, „z ekranem”. Ale jak robisz film, w którym wszystko położysz na talerzu, to widz to po prostu sobie weźmie. To nie znaczy, że widz jest głupi. Chodzi o to, że widz usiądzie wtedy w krześle z napisem „przy tym filmie będę głupi, bo tak mnie traktujesz”. Ale jak traktujesz mnie, że jestem „mądrym widzem”, to takim będę! Tak mi się wydaje, film tak działa. Jeśli film nic nie wymaga ode mnie, to nic nie dam! I na odwrót!

Czy to są Twoje własne przemyślenia, czy ktoś zasiał to w Tobie?

Na pewno nie jestem pierwszym, który tak mówi. Ale zgadzam się z takim stwierdzeniem.

W życiu jest bardzo podobnie. Jak damy komuś coś ’na tacy’, zabija to jego kreatywność

Dokładnie tak jak mówisz!

Co chcesz pokazywać przez Twoje filmy? Widziałem urywki niektórych filmów…te filmy są smutne.

Raczej trudne. Rzeczy smutne i trudne to część naszego życia. Dla mnie to są rzeczy ważne.

Wzruszające!

Tworząc film myślisz o tym jaki powinien on mieć wpływ na widza? Nostalgiczny, uderzający obuchem w głowę, wzruszający…?

Na pewnym etapie z pewnością tak myślę, ale na początku myślę sam o sobie: a jaki ja chciałbym film obejrzeć? I taki film chcę robić! Oczywiście nie robię filmu, aby zaspokoić własne ego(uśmiech)

Szwedzi nie mają ego(uśmiech)

Oj mają!(śmiech) Trzeba mieć ego, tylko trzeba wiedzieć, kiedy należy ’połknąć’ to ego!

Widziałem film „Radek”, który był jedną z Twoich etiud w szkole filmowej. Dzisiaj w Ambasadzie Szwedzkiej opowiedziałeś, że byłeś prawdopodobnie pierwszą osobą, która wysłuchała tego bohatera.

Myślę, że osoby z jego otoczenia nie miały potrzeby jego wysłuchać. Ja natomiast byłem turystą w jego życiu, dlatego chciałem z nim porozmawiać. I być może on właśnie potrzebował takiego słuchacza!

W życiu też być może mamy obok osobę, której nie dajemy możliwości się wygadać, a ten człowiek ’krzyczy’: „posłuchaj mnie!”. A my przechodzimy obok! Czy powodem nakręcenie tej etiudy była chęć uświadomienia ludziom właśnie tego?

Na początku nie było takiego podtekstu, nie było takiego intelektualnego myślenia. Na początku to była po prostu moja fascynacja tą osobą. Potem on ’dostaje głos’ i to dobrze… się okazuje. Zawsze moje intencje wobec bohatera są dobre.

Reżyserujesz na podstawie własnych scenariuszy. Próbowałeś już reżyserować coś ’obcego’?

Jeszcze nie.

Chcesz się z tym zmierzyć, czy czujesz, że jesteś tylko ’pełny’, kiedy reżyserujesz na podstawie swojego scenariusza?

Jak przeczytam scenariusz, który mnie zaciekawi, chętnie bym to wyreżyserował.

Piszesz scenariusz dla innych reżyserów?

Tak. Jak ktoś mi zaproponuje współpracę i jest ’dobra chemia’ między nami, to piszę. I to jest wielka przyjemność dla mnie. Chętnie piszę dla innych, ale tylko jeśli to jest ciekawy projekt.

A gdzie szukasz inspiracji?

Wszędzie. W tym co oglądam, z kim rozmawiam, co czytam. Po prostu wszędzie. Nie mam jakichś specjalnych źródeł. Ale jak coś mnie zafascynuje, zaczynam w tym ’grzebać’. Od zawsze fascynował mnie skate world. Jak byłem młodym chłopakiem, jeździłem na desce. Nie zrobiłem jeszcze o tym filmu, ale to nie ma być po prostu film o jeżdżeniu na desce. Szukam tego, co mnie ciekawi w tym sporcie…i wtedy zaczyna się jakaś ’podróż’. Być może to jest jakaś kultura, jakaś grupa, jakieś otoczenie, jakaś energia, może jakieś wspomnienie, jakiś zapach. I zaczynam właśnie w tym ’grzebać’. I często dochodzę do czegoś, co jest bardzo osobiste.

Tworząc dzieło, masz świadomość, że to będzie wyjątkowe dzieło, docenione przez innych? Tak jak to było w przypadku „Intruza”, zauważonego na festiwalu w Gdyni czy w Cannes.

Oczywiście próbuję patrzeć wyjątkowo na to co robię, żeby mieć jakiś inny punkt widzenia, żeby widzom dać coś innego, coś co nie będzie powtarzaniem utartych schematów. Staram się „atakować” z innej strony.

A myślałeś czasami: fajnie było by dostać Oskara? Oczywiście nie mam na myśli takiego myślenia, kiedy nagroda przysłania pracę…

Nie. Jedyne o czym marzę, aby moje filmy były oglądane. Moim celem nie jest Oskar. Teraz np marzę o tym, aby napisać dobry scenariusz.

Czerpiesz z innych szwedzkich twórców?

Nie, ale szanuję oczywiście ich dokonania.

Ulubiony reżyser?

Mam kilku, ale to nie są Szwedzi. Bardzo lubię Kim Ki-duka z Korei Południowej, Carlosa Reygadasa z Meksyku…Bruno Dumonta z Francji.

Spotykasz się czasami z innymi reżyserami aby wymieniać poglądy?

Tak. Bardzo często. Oczywiście nie z tymi, którym wymieniłem, ale z innymi kolegami cały czas.

Masz jakiegoś mentora?

Tak, to jest mój „stary” profesor, Andrzej Mellin. Mam szczęście, że teraz pracujemy razem.

Jesteś perfekcjonistą. Opowiadałeś dzisiaj w Ambasadzie, jak nakreślasz sobie storyboard. Klatka po klatce. Pokazujesz np. 2 lata z życia człowieka, scena po scenie. Przypomniało mi się takie powiedzenie, że każdy człowiek może napisać swój własny scenariusz na życie. Czy zgodzisz się z tym?

Jeśli tak to działa dla Ciebie, to fajnie. Każdy musi znaleźć swój sposób na „siebie”. Ja np. cały czas potrzebuje rzeczy do robienia, cały czas muszę być zajęty.

I to Cię „nakręca”?

Tak. To powoduje, że muszę wprowadzić samodyscyplinę. Ja często pracuję sam ze sobą, dlatego muszę umieć się sam dyscyplinować. Często potrzebuję po prostu deathline od innych. Mogę pracować gdziekolwiek, mogę wstać o którejkolwiek.

A o której wstajesz?

Teraz mam córkę, to muszę wstawać o 7.

Czyli wcześniej wstawałeś później? (uśmiech)

O wiele później(uśmiech) Ale tak naprawdę zależy w jakim momencie, bo jak pisałem scenariusz, to często siedziałem w nocy i pisałem. Teraz trochę się to pozmieniało.

Wolisz pracować w chaosie czy w ciszy?

Zdecydowanie muszę mieć ciszę i spokój. Do tego stopnia, ze jeśli mam coś ważnego do zrobienia wieczorem, muszę mieć spokojną głowę od rana. Bardzo często mam takie ’ciche dni’, tylko wtedy mogę się skupić.

Wrócę do pisania scenariusza. Ile wersji napisałeś do „Intruza”, zanim poczułeś, że to jest to?

Nie wiem, ale pomiędzy 20 a 30. Ale wcześniej są jeszcze scenopisy, także łącznie tych wersji było o wiele więcej.

To dlatego, że zawsze dążysz do doskonałości?

Tekst sam mówi co jest nie tak. Jeśli pracujesz nad tekstem, on sam ci podpowiada co ’działa’ a co nie. Czasami końcówka jest do zmiany, ale gdy zmienisz koniec, wydaje ci się, że nie pasuje początek…i tak wygląda praca z tekstem.

W Polsce była emitowana bajka „Pomysłowy Dobromir”, w której bohaterowi zapalała się lampka, kiedy wpadł na jakiś pomysł. Czy z Tobą, kiedy piszesz tekst jest podobnie?

Bardzo rzadko. Natomiast ta lampka, o której mówisz, moim zdaniem może być mylna. Oczywiście te lampki są potrzebne, bo trzeba tworzyć nawet jak robisz pomyłki.Ale trzeba dalej tworzyć! Zobaczyć co nie działa, zacząć od nowa, może w inny sposób sformułować…

Czy dajesz do oceny komuś swoje teksty?

Tak. Cały czas dyskutuję z żoną o tym co piszę. Pytam, co ona o tym sądzi? Dodatkowo mam osoby, z którymi pracuję regularnie nad tekstem. Trzeba mieć różnych ludzi, bo wtedy masz różne spojrzenia na ten sam temat. Co robisz, żeby nie wpaść w rutynę?

Trzeba siebie zawsze w jakiś sposób zaskakiwać. Trzeba wyjść poza swoją strefę bezpieczeństwa, komfortu.

Opisywałeś sytuację, kiedy doprowadzałeś aktora do skrajności, aby to pozwoliło jemu wydobyć z siebie jeszcze więcej. Podobnie w życiu. Czasami musimy zejść na samo dno, żeby zobaczyć co jesteśmy warci.

Dokładnie tak. Natura człowieka jest taka, że wolimy jak nam jest bezpiecznie. Staramy się wybierać najkrótszą drogę do celu. Dlatego potrzebny nam jest ktoś, kto nam uświadomi, że nie powinniśmy wybierać najłatwiejszej, tylko najtrudniejszą drogę i wtedy zobaczyć co się dzieje w podróży!

Jesteś wyjątkowym artystą. Patrząc na Szwecję, to jest kraj który wypuścił bardzo wielu wybitnych artystów. Jak myślisz, co jest takiego specjalnego w tym miejscu?

Nie wiem, bo ja znalazłem to miejsce w Polsce.(uśmiech) Teraz tu mieszkam, tu jestem szczęśliwy, ale ja właściwie mógłbym mieszkać wszędzie(uśmiech)

A gdybyś miał zachęcić Polaków do odwiedzenie kraju, w którym się urodziłeś, jakich użyłbyś argumentów?

Trzeba przyjechać! Po prostu! Kiedyś oceniano tzw szwedzką tolerancji, jako coś negatywnego, co doprowadzi do katastrofy w społeczeństwie. Zapraszam, aby zobaczyć, jak funkcjonuje państwo szwedzkie. Nie wystarczy słuchać mediów i na tej podstawie wyrabiać sobie opinię. Trzeba jechać i zobaczyć jak Szwecja wygląda.(uśmiech)

Magnus. Co Ty, jako Szwed mieszkający w Polsce, chciałbyś nam powiedzieć?

Nie wstydźcie się swoich emocji. Niech te emocje wybuchną w Was.

A czy Magnusa von Horna będzie można spotkać na jakże modnych dzisiaj spotkaniach z widzem?

Na razie nie, teraz skupiam sie na pracy.

A zakładasz w swojej wyobraźni nakręcenie tzw komedii romantycznej?(uśmiech)

Może kiedyś…(uśmiech)

Tack så mycket!

Var så god.

Share