Barciś dobra marka!

Barciś dobra marka!

„Szczęście to są chwile. To są momenty, kiedy człowiek jest chory, tak jak w stanie zakochania… człowiek wtedy robi rzeczy absurdalne”

Gdyby miał Pan drugi raz wybierać drogę życiową, czy byłoby to aktorstwo?
Absolutnie tak…chociaż kręci mnie też reżyseria.

Każdy może zostać aktorem?
Jeśli ma talent, to chyba powinien. Dzięki temu może być czasami szczęśliwym człowiekiem. Znam lekarza, który ma talent aktorski, ale nie został aktorem, ponieważ rodzice byli lekarzami i on też musiał. I z daru nie skorzystał. Korzysta tylko wtedy, gdy opowiada dowcipy. A robi to rzeczywiście genialnie!

A Pana kto zainspirował, aby iść tą drogą?
Chyba potrzeba. Pochodzę z małej miejscowości spod Częstochowy. Urodziłem się w Kokawie, wychowałem się w Rędzinach. Zawsze mnie ciągnęło w tym kierunku, a osobą która mnie popchnęła w tą stronę, była nauczycielka j. polskiego Pani Elżbieta Sosnowska. To ona mnie wysłała na Ogólnopolski Konkurs Recytatorski, który w końcu wygrałem…

Który to był rok?
73. Dwa lata później dostałem się do szkoły aktorskiej.

Kiedy Pan rozmawia z aktorami, którzy się nie dostali za I razem, jak reagują? Np. Janusz Gajos…
Na szczęście Janusz ukończył tę samą szkołę co ja. Ale muszę Panu powiedzieć, że połowa komisji nie chciała mnie wcale przepuścić uważając, że jestem za drobny i nie mam warunków. Na czele tej części komisji stał Jan Machulski. Uwierzyła we mnie Maria Kaniewska, która była dziekanem wydziału aktorskiego i to ona podobno powiedziała: „Ja tego chłopaka przyjmuję, na swoją odpowiedzialność!”
I już po pierwszej eliminacji było wiadomo, że zostanę przyjęty!

Czyli trzeba mieć szczęście w życiu…
Oczywiście.

 

Pełny wywiad w DC Magazine w wersji drukowanej oraz na stronie w dziale „poprzednie numery”.

Zapraszam do lektury- Radosław Tracz /redaktor naczelny DC Magazine/

Share