„Nie lubię olewactwa” Janusz Chabior

„Nie lubię olewactwa” Janusz Chabior

„Nikt mi nigdy nic na tacy nie położył. Wszystko co osiągnąłem, musiałem swoimi „ręcami”(śmiech) wydrapać!”

Słyszałeś o powiedzeniu „over night success” czyli sukces z dnia na dzień?

Obiło mi się o uszy, szczególnie jak ktoś wygra w totolotka(śmiech)

Myślę o czymś innym. Janusz Chabior jest odbierany przez wielu jako ktoś, kto pojawił się z dnia na dzień i odniósł sukces medialny.

30 lat na to pracowałem.

Będąc w technikum samochodowym Twoje myśli uciekały w kierunku aktorstwa?

Nigdy nie marzyłem, że zostanę aktorem, ale tak jak czasami przypadek decyduje o naszym życiu…teraz robię to co robię(uśmiech)

Jesteś spełniony w tym co robisz?

Jeszcze nie przechodzę w stan spoczynku.

Jesteś aktorem, można powiedzieć „bez szkoły”, ale egzamin eksternistyczny zdałeś! Czy od tego momentu było łatwiej otrzymywać propozycje od produkcji?

Nie. Gdybym mógł dzisiaj zacząć od nowa swoja przygodę, bardzo chętnie poszedłbym do szkoły aktorskiej. Wszystkiego uczyłem się metodą prób i błędów. Trudna i wyboista droga. Szkoła daje możliwość kontaktów z profesorami, z kolegami z branży. Ja byłem „poza układem”.

Można powiedzieć, że właśnie fakt nie bycia z branży, dał ci siłę, bo o wszystko musiałeś zawalczyć sam! Mam wrażenie, że niektórzy młodzi adepci sztuki myślą, że sam fakt ukończenia szkoły, zagwarantuje im, że producenci będą się o nich bili.

Jestem z tego pokolenia, kiedy nie było komputerów. Cały czas wolny spędzało się na podwórku, czy grając w piłkę nożną, czy po prostu machając na murku nogami. Od dziecka człowiek był już zaprawiony w boju(śmiech)

Sprawdziłem w Internecie…

…teraz to niesłychanie trudno zachować anonimowość. Taki kalibabka dzisiaj nie miałby najmniejszych szans, żeby mamić dziewczyny, bo pierwszym odruchem jest sprawdzenie faceta w Internecie.(śmiech)

…wracając do „Internetu”. 88 filmów z Twoim udziałem. Któryś z nich był kamieniem milowym?

Człowiek cały czas rośnie, jak drzewo. Ale jeśli miałbym odpowiedzieć jednym tytułem, to „Służby specjalne” i postać Mariana Bońki. Jestem o tyle z tego zadowolony, że zdarza mi się na stacji benzynowej czy w innych miejscach doświadczać sytuacji, kiedy podchodzą różni „dziwni” ludzie w prochowcach, wyciągają rękę i z żelaznym uściskiem mówią: nie do końca pan wszystko wiedział, ale to było prawdziwe! A wiadomo, że to nie są wylewni ludzie! (uśmiech)

Słyszałem, jak opowiadałeś kiedyś o stawianiu celów. Dlaczego nie lubisz planować?

Gdybym pracował w biznesie, musiałbym planować, w przeciwnym przypadku poległbym w bardzo krótkim czasie! Natomiast Ty masz na myśli moją niechęć do planowania spraw prywatnych. Nie planuję, bo wszystko, co tej pory zaplanowałem, spaliło na panewce.

Rozmawiając z wieloma aktorami, dowiedziałem się, że często są obsadzani po tzw warunkach. Tworzysz wspaniałe postaci, ale używasz przy tym często wulgaryzmów, nie przebierasz w słowach…po prostu bandzior. Ale patrząc na Ciebie, z całym szacunkiem, masz wygląd bandziora!(uśmiech). Czyli obsadzanie Chabiora po warunkach, nie blokuje Cię przed kreatywnym budowaniem.

Zawsze w postaciach które tworzę, szukam człowieka i to jest dla mnie najważniejsze. Podobnie jak w przypadku prezesów korporacji…na zewnątrz trzymają fason, ale w rozmowach prywatnych to są ludzie o wiele ciekawsi niż zbudowana przez nich fasada na użytek publiczny. Zawsze szukam takiej formy przekazu, aby nadać tej postaci, w którą się wcielam prawdę. Po prostu prawdę! Jedni ludzie się przytulają a inni wkur…Jedni są dobrzy w przytulaniu a inni w tym drugim. Być może Tobie wydaje się, że jestem niezły we wkur…ale w przytulaniu też jestem niezły!(śmiech)

Obsadzenie Ciebie w roli amanta mogłoby być interesującym doznaniem dla widza.

Na zainteresowanie ze strony płci przeciwnej nie narzekam, dlaczego tego nie miałbym przenieść na ekran?(śmiech)

Po przeczytaniu scenariusza, kiedy już decydujesz się na udział w filmie, wolisz jak reżyser daje wolną rękę na tworzenie postaci?

Nie do końca. Film to nie jest przemówienie podczas wesela, na którym możesz wstać i mówić co chcesz. Film to jest ogromna machina, która bardzo wolno się posuwa. Nie każdy wie, że często w ciągu całego dnia robi się 3-4 minuty filmu. Pewnego razu moi znajomi chcieli zobaczyć jak się kręci film, ale już po godzinie bycia na planie byli znużeni.

Ile godzin dziennie pracujesz?

Czasami ani godziny, a czasami 18(uśmiech)

Miniony rok, 2015, był najbardziej pracowitym w Twojej karierze?

Najbardziej pracowitym był rok, kiedy byłem mały i musiałem chodzić na działkę moich rodziców, aby zbierać agrest i porzeczki(śmiech)

Myślałem, że powiesz o zbieraniu stonki!(śmiech)

W sprawie zbierania stonki, musisz porozmawiać z nieco starszym aktorem!(śmiech)

Jesteś specyficznym człowiekiem, bardzo charakterystycznym. Nie można przejść obok Ciebie obojętnie. Pewnie albo Cię ludzie nienawidzą albo kochają. Twój pies jest równie charakterystyczny. Batman?

Tak. Trójnóg berneński.

I gdzie on obecnie jest? W Legnicy czy w Warszawie?

W Warszawie. Mamy oboje układ.

Z psem?

Tak. Jak go brałem ze schroniska, poinstruowałem go, że wykonuję taki dziwny zawód, który powoduje, że często mnie nie ma w domu i będzie musiał sam przebywać i aby z tego powodu żadnych fochów nie walił!(uśmiech)

Jak mu to mówiłem, zasnął, dlatego wiem, że zrozumiał. I trzyma się tego, bo to jest charakterny pies.

Ciekawe, czy można byłoby zastosować taki układ w relacjach damsko-męskich? Ja cię biorę, ale żadnych fochów…

…śmiech!!!

Określasz siebie jako wsobnego człowieka. Możesz to rozwinąć?

Nie lubię jak jest gęsto…wolę słuchać muzyki w samochodzie, niż na koncercie.

Nagrałeś audiobook. Nowy kierunek w pracy aktora?

To było nowe wyzwanie.

Lubisz pracę głosem?

To nie jest moje zdanie, ale niektórzy mówią, że mam fajny głos!(śmiech)

Charakterystyczny…ale twarz tez masz charakterystyczną!(uśmiech)

To dzięki uprawianiu kilku sportów ekstremalnych! (śmiech)

Palisz? Podobnież palenie powoduje obniżenie barwy głosu.

Kiedy przygotowywaliśmy spektakl „Sprzedawcy gumek”, jeden z akustyków zapytał mnie: „Panie Januszu, Pan tak działa niesamowicie na kobiety swoim głosem. Jak można taki głos osiągnąć? Na co odpowiedziałem: „Musisz pić, palić… i od czasu do czasu przytulić dziewczynę”(śmiech)

Łatwiej się pracuje głosem w dubbingu czy na planie zdjęciowym, kiedy obok głosu używasz jeszcze twarzy i całego ciała?

Zapytaj biathlonistę, czy łatwiej się jedzie na nartach czy strzela?!(śmiech)

Nie było pytania(śmiech). Zmieniam temat. 2010 Złote Lwy w Gdyni, 2012 Złoty Szczeniak, poza tym kilka nominacji …Usłyszałem dzisiaj wypowiedź jednego z siatkarzy po wygranym meczu z Niemcami, który powiedział: Dajcie nam trochę się pocieszyć tym tryumfem. Sportowiec chce poprzez spijanie z pucharu glorii, czerpać energię dla nowych wyzwań. A jak to jest z Tobą?

Nagroda to jest wyraz uznania. Bardzo miłe, kiedy ktoś Ciebie docenia. A kiedy dołączą jeszcze do nagrody czek to już ho.ho. Człowiek jest takim ssakiem, który lubi być chwalony, a każdy kto temu zaprzecza, oszukuje.

Otrzymałeś nagrodę w Gdyni, na najbardziej prestiżowym festiwalu filmowym w Polsce. Myślałeś co dalej? Potem jest Cannes, potem Hollywood…

…potem śmierć!(śmiech)

Masz plan na tzw karierę międzynarodową, czy bierzesz to co Ci życie przyniesie, po prostu?

Chciałbym pojechać na bojery do Estonii!(uśmiech)

Aktor musi mieć wyobraźnię. Na ile sobie wyobrażasz siebie, pracującego w innym zawodzie, niż obecnie wykonywany?

Cenię sobie bardzo ludzi, którzy są fachowcami w tym co robią. Kiedy przychodzi hydraulik i nie jest w stanie opanować zwykłej rury, potem jeszcze każe mi za to zapłacić, to…to mam ochotę go kopnąć w d…! Ale jak przychodzi koleś i jest magiczny, schludny i potrafi wykonać swoją robotę, to ja mam wielki szacunek do takich ludzi. Nie lubię lewactwa! Kiedy jest czas na relaks, to jest czas na relaks, ale kiedy jest czas pracę, to trzeba z……ć!

Zaczynałeś przygodę ze sceną od kabaretu i dzisiaj planujesz powrót do „korzeni”, słyszałem. Na ile to prawda?

Prawda.

A co nakręca Cię do działania?

Nieznane. To co może wydarzyć się za minutę albo pojutrze. Świat, podróże, spotkania z ludźmi, praca. Nie wiem kiedy opadnie kurtyna z napisem The End. Dopóki jest w górze, czekam na chwile, kiedy serce szybciej zabije w piersi. Wiesz, kiedy nie było tak mocno rozwiniętej cywilizacji, ludzie wiedzieli kiedy nadchodzi koniec. Do tej pory w Afryce żyją plemiona, które nie zatraciły tej „kosmicznej wrażliwości”. Członkowie tej społeczności przeczuwając swoją śmierć, kładą się przed swoją chatą, układają okrąg z kamieni …i w przeciągu 2 dni odchodzą.

Skąd taka wiedza?

Lubię oglądać filmy na BBC, szczególnie o zwierzętach. Myślę, że w tych filmach jest zawarta wiedza o ludzkiej naturze w stopniu wyższym niż u Szekspira.

Urodziłeś się pozytywną osobą, czy musiałeś to wykreować?

Nikt mi nigdy nic na tacy nie położył. Wszystko co osiągnąłem, musiałem swoimi „ręcami”(śmiech) wydrapać!

Kiedyś społeczeństwo było silniejsze, właśnie przez to, że wszystko człowiek musiał wydrapywać, dzisiaj wiele rzeczy mamy „na tacy”…

Na ten temat powinien się wypowiedzieć socjolog.

Aktor przecież jest w pewnym sensie i psychologiem i socjologiem!(uśmiech)

Szczególnie, kiedy słyszę wypowiadającego się aktora, o wydajności buraka w kwintala. Niestety niektórzy moi koledzy się zagalopowują! (uśmiech)

Znasz znaczenie słowa kwintal!!! (uśmiech)

Bo jeszcze miałem geografię gospodarczą…ale wyczuwam sarkazm w Twoim głosie.

Czy to prawda, że to Janusz Chabior odkrył niejako Tomasza Kota?

To nie było odkrycie. To było spotkanie, a potem on sam sobie wyrzeźbił swoje życie. Ja się z nim spotkałem, kiedy był jeszcze bardzo młodym chłopakiem i zobaczyłem, że mam przed sobą mega utalentowanego kolesia. Pierwsze spotkanie było w klubie gońca teatralnego w Legnicy, który prowadziłem. Poza Tomkiem było tam jeszcze kilka utalentowanych osób, ale ich losy potoczyły się inaczej. Bardzo się cieszę, że Tomek miał na tyle siły i mocy, że dzisiaj jest tam gdzie jest, bo rzeczywiście jest bardzo dobrym aktorem. Wystarczy, co? (śmiech)

Skończymy, ale powiedz jeszcze coś o pasjach, poza bojerami… które nie wypaliły. Jakieś inne sporty zimowe, narty, łyżwy?(uśmiech)

ooo, właśnie! Łyżwy! Pamiętam jak ojciec stał z sikawką i wylewał dla chłopaków na podwórku lodowisko. To były takie czasy, kiedy się szło do szewca, żeby zrobił dziury w obcasach, w które można było sobie wkręcić łyżwy(śmiech) Ale salchowa już bym chyba nie zrobił!(śmiech)

Czasami aktor potrafi tak pociągnąć widza, że ten niemal odlatuje. Masz takie pasje, kiedy oddając się nim zapominasz gdzie jesteś, jakbyś odlatywał w inną przestrzeń emocjonalną? Ale tak poważnie poproszę o tych pasjach, jeśli potrafisz oczywiście(śmiech) …

Teraz to Ty jesteś sarkastyczny!(śmiech) Brydż i znaczki! A na poważnie fotografia i podróże. Nigdy w sposób zaplanowany. Wolę przyjechać i włączyć GPS i dopiero wtedy szukać miejsca, które może mi się spodoba, wejść i zapytać czy jest wolny pokój…a potem chodzić, gdzie mnie intuicja zaprowadzi. Podróżowanie przez biuro podróży z pewnością nie jest moją bajką.

Dziękuję za wywiad w tonacji w miarę poważnej, chociaż wiem jak bardzo się musiałeś kontrolować (uśmiech)

Proszę!(uśmiech)

Share