Cezary Pazura „Życie jest sinusoidą”.

Cezary Pazura „Życie jest sinusoidą”.

Na jedno z zaproszeń do wywiadu radiowego, zapytał Pan: po co?

Padła odpowiedź: będzie fajnie!

Na co Pan odpowiedział,  że to nie chodzi o to, żeby było fajnie, tylko musi być jak w szkole: lekcja i temat …

W związku z tym, tematem dzisiejszego spotkania jest: pasja, wyzwanie, spełnienie.

Podpisuje się Pan pod tymi 3 słowami jako definicjami życia Cezarego Pazury?

Nigdy tak swojego życia nie moderowałem, bo dla aktora każdy dzień jest wyzwaniem a bierze się z pasji a spełnienie bierze się z tego, że widzowi się podoba to co stworzyłeś.

Cezary Pazura budzący się rano, ma świadomość tego, że robi to co kocha? Jest Pan spełniony?

Tak. Tego życzę wszystkim ludziom. Życzę, aby mogli robić to co lubią, to co kochają i żeby jeszcze z tego, oprócz czerpania przyjemności, wystarczyło na normalne życie, tzn na kupienie bułek, chleba, mieszkania, auta……………szampana, kawioru (uśmiech)

Jakim Pan autem jeździ?

Hmm (śmiech)….ja czy żona? Oba moje (śmiech). Mam 2 auta, jedno rodzinne –  terenowe GL, 7 miejscowe, jak jest taka potrzeba można zabrać teściów, nianię i wszyscy mają wygodną podróż, a ponieważ dzielę swoje życie na 2 domy, bo jeden mamy tu w Warszawie a drugi 242 km, nad jeziorem, to podróż zajmuje nam 2,5 godziny, w komforcie.

A Pazura prywatnie?

Mam jeszcze drugi samochód, ale tylko dlatego, że został mi z czasów, kiedy prowadziłem firmę. I to jest BMW GT. Byliśmy kiedyś na prezentacji tego modelu, żona zobaczyła i powiedziała, że chce taki i co ja miałem zrobić? … wziąłem w leasing (śmiech). Leasing się spłaciło i wypadałoby zmienić, ale jak usłyszałem ile proponują za ten samochód, to nie mam ochotę na zmianę.

Czyli dorósł Pan do tego, że istotniejsze jest „być” niż „mieć”?

A co to znaczy być czy mieć? Musimy to zweryfikować. Uczyli nas w szkole, że byt określa świadomość. A ja uważam, że nie byt, tylko dobro-byt. Inaczej wygląda świat, kiedy ci się wszystko układa, kiedy oglądasz świat przez okno luksusowego samochodu, a inaczej, kiedy musisz się zmierzyć z podstawowymi kłopotami, z którymi mierzy się większość społeczeństwa, czyli np. z tym, że nie ma co do garnka włożyć – to nam określa świadomość. Musimy być świadomi, że są 2 światy: świat lepszy materialnie i świat materialnie trudniejszy …. ale to że mam „wypasioną furę” nie znaczy, że nagle jestem lepszym człowiekiem. Generalnie mnie pozycjonuje to, co reprezentuję w swoim zawodzie. Ja jestem zwykły chłopak z Niewiadowa. I dla takiego chłopaka, wszystko do czego doszedł jest jak wygrana na loterii, oczywiście okupione to było wysiłkiem, ciężką pracą, poświęceniem … no, ale „mi się udało”. Zawsze staram się być dla młodych ludzi przykładem, że jak człowiek chce, jest zdeterminowany, uczy się, obserwuje świat, jest wychowywany z pokorą do zjawisk, które nas spotykają i do ludzi … to niejako nie ma prawa mu się nie udać!

Dzisiaj z pokorą jest różnie…

… ze wszystkim jest różnie, ale jest napisane: „słowo ciałem się stało”. Trzeba to słowo wypowiedzieć głośno i wyznaczyć sobie ten pułap gdzieś w życiu i do niego dążyć. Nie po trupach, tylko uczciwie, w pocie czoła. To są takie trudne prawdy, których np nie rozumieją politycy, którzy obiecują złote góry i ludzie się na to łapią. Natomiast polityk prawdziwy powiedziałby: „ludzie, ja wam nic nie dam, musicie na wszystko ciężko zapracować”. To co mówił Nikoś Dyzma w moim filmie, że człowiekowi trzeba dać wędkę a nie rybę, niech sam sobie tą wędką rybę złapie……także „być” nie musi wykluczać „mieć”. Człowieczeństwo ma się od początku w sobie, pokłady dobra mamy od urodzenia, dopiero potem wybieramy czasami źle.

Mówił Pan, że jak ktoś bardzo czegoś chce, to ciężką pracą do tego dotrze…

… weźmy przykład Czesława Langa, wszystkich tych, z którymi pan rozmawia, Marcina Dańca, który przecież jest po AWF-ie, itd. itd… a pan, a pan? Jak pan czegoś chce, to pan musi to sobie po prostu wypracować, ma pan przecież „wędkę”. Ludzie często boją się chcieć i trzeba ich nauczyć, jak mają się przestać bać chcieć.

To o czym teraz rozmawiamy, to są marzenia. Nikt nas w szkole tego nie uczył…

… wręcz przeciwnie

właśnie. Czy w momencie, kiedy pan spotkał Pana Gajosa pierwszy raz, czy wtedy marzył Pan, że kiedyś, gdzieś w snach, bo ponoć po tym spotkaniu nie mógł pan przez kilka nocy zasnąć, że będziecie razem grać? Proszę opowiedzieć tą historię…

To już dzisiaj stało się anegdotą. Rzeczywiście jako chłopiec 7-8 letni, byłem wychowany na „Pancernych”. Każdy chłopak w moim wieku kochał Janka, utożsamiał się z nim. Mój tata dowiedział się, że będą kręcić sceny w Ujeździe, nieopodal mojego miejsca zamieszkania, że będzie cała ekipa. Jak się o tym dowiedzieliśmy, to było święto dla nas. Tata mnie wziął na ramę roweru wymalowanego na tę okazję czerwoną farbą, bo tylko taka była i czekamy na tych naszych idoli. Ja sobie wyimaginowałem, że ten Janek weźmie mnie na kolana…

…bo dziecko nie ma barier…

….nie ma, nie ma … że założy mi hełmofon … Straszne tłumy ludzi, nie ma szans zobaczyć tego Janka, smród, kurz, czołgi, tłumy ludzi na rowerach … i ja w tym wszystkim z pamiętnikiem(uśmiech) … jak zobaczyłem w końcu Janka, pomimo barierek podszedłem do niego z prośbą o autograf i usłyszałem, żebym sobie poszedł!!! Tzn. nie do końca to usłyszałem, było dosadniej … i odchorowałem to potem dość długo, nie mogłem spać, miałem wymioty, gorączkę.Ciecie. 20 lat później kręcimy „Psy” z Januszem Gajosem, jest zimno, pijemy w jelczu wódeczkę, żeby się rozgrzać i ja ciągle: panie Januszu, panie Januszu … na co Gajos mówi: Czarek, przejdźmy na „Ty” i  proponuje mi brudzia. Ja mówię: nie mogę z panem wypić brudzia za to co mi pan zrobił. Co ci zrobiłem?- pyta Janusz … ja opowiadam tamtą historię z naszego pierwszego spotkania … on tak milczy, milczy i mówi: kurcze, nie mogłeś wtedy powiedzieć, że to ty?(śmiech)

Pomówmy trochę o marzeniach. Powiedział pan, że jak idziemy do kina, to wtedy to ma sens, gdy identyfikujemy się z bohaterem i wchodzimy w tę rolę. Czy z marzeniami nie jest tak samo, mają sens wtedy gdy w nich się pojawimy w wyobraźni? Marzył pan o tym, żeby być rozpoznawalnym?

Oczywiście, tylko to jest bilet w jedną stronę. Jak oglądałem za dzieciaka filmy, nie wiem czy mnie mieli za wariata, czy nie, ale jak widziałem Johna Wayne’a strzelającego z pistoletu, mówiłem: kurcze, ja też bym tak umiał! Miałem taką naiwność dziecka, ale później tego nie straciłem….na szczęście. Jako jedyny na osiedlu mówiłem, że będę aktorem. Oczywiście wszyscy patrzyli na mnie jak na wariata. Jak zdawałem do szkoły teatralnej, nie dostałem się za pierwszym razem i tutaj znowu się pukali w czoło i mówili: a co ty chcesz, Holoubkiem zostać, człowieku?! Przecież ty jesteś chłopaczek z Niewiadowo, za wysokie progi!!! … dostałem się za drugim razem. Za pierwszym razem na egzaminie zobaczyłem takich samych „normalnych” jak ja, wystraszonych i to mnie trochę uspokoiło.

Czyli w myśl powiedzenia: „normalni chodzą do pracy od 6 do 14”…

… a ja od 5,30 do 20(śmiech). Na tym polega ten zawód! Opowiadam swoim dzieciom, że wybrałem zawód aktora, bo wyczytałem, że aktorzy do pracy mają na 10.00, potem idą na obiad, spektakl wieczorem i finito. Do tego poniedziałki wolne. Genialny zawód dla mnie, żeby się wyspać. Tylko w przewodniku nie było napisane, że aktor filmowy czasami i w nocy pracuje … a producent, to w ogóle nie śpi, bo liczy brak pieniędzy.

I po co Panu to było?!(śmiech)

I po co mi to było?! Śmiejemy się, ale moja mama szła do pracy na 7 i wracała o 15! Ja natomiast często idę jak dzieci jeszcze śpią i wracam jak już śpią, bo mam zdjęcia. Ale jak nie mam zdjęć, dysponuję swoim czasem od rana do nocy. Wtedy mnie nosi, nie mam co robić, wymyślam głupoty i tak zostałem producentem(uśmiech)

30 lat pracy Cezarego Pazury na scenie minęło jak jeden dzień i porównując to z 25-leciem wolnej Polski, z rodzącą się wolną przedsiębiorczością … chciałbym znaleźć analogię pańskiego sukcesu, który Pan wykreował na ogromną skalę oraz tego co w biznesie przedsiębiorcy mogą kreować od ćwierćwiecza w wolnym kraju.

Lech Wałęsa powiedział, że trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i ja to wziąłem do siebie. Pamiętam, byliśmy nauczeni jako pracownicy teatru, że każdy mając etat, jest jak gdyby pod kloszem instytucji, która za niego płaci ZUS, daje mu pensję, odprowadza podatki a ty po prostu grasz, podpisujesz listę i pracujesz u przedsiębiorcy, który się nazywa Państwo. A jak Wałęsa powiedział, że będzie transformacja, byłem jednym z pierwszych polskich aktorów, który zdecydował się działać na własną rękę. Zrezygnowałem z etatu, wynajmowałem sam siebie do ról. Otworzyłem firmę i płaciłem 8% podatku … i komu to przeszkadzało?(śmiech)

Czy zgodzi się Pan z tym, że nie ma wolności bez wolności finansowej?

A co to jest wolność finansowa?

Wstajesz rano i robisz co chcesz, jedziesz gdzie chcesz, nie patrząc na konto ani na biznes, na nic.

Chyba miliarderzy tylko mają taką sytuację, czyli tacy którzy mają nadmiar pieniędzy. Wie pan, kiedyś śmialiśmy się z  Olafem, szukając pieniędzy, bo brakowało nam miliona do zamknięcia filmu. Myśleliśmy, skąd te pieniądze znaleźć? ….i  wtedy wyczytaliśmy, że Abramowiczowi brakuje miliard, żeby zamknąć jakiś biznes. I Olaf mówi: widzisz, w sumie jeste- śmy z Abramowiczem w tym samym punkcie wyjścia. Każdemu coś brakuje, tylko mówimy o innej skali. Z pieniądzem zawsze był problem natury mentalnej, w przypadku artysty pieniądz nie może przysłonić mu sztuki. Pieniądz musi być z tyłu, tak jak mówi Zenek Laskowik: pieniędzy powinniśmy mieć mnó- stwo w wagonach! Nie możesz dążyć do pieniądza, bo moneta świeci światłem odbitym. Ćma ginie od takiego światła, bo wpada w świecę i się spala. Ty musisz iść do światła prawdziwego, a prawdziwym światłem jest słońce, ono daje życie. Ale też może być zabójcze. Tak samo jest z pieniędzmi, mogą być życiodajne albo zabójcze. Jeśli będziesz myślał, że bardzo chcesz uzyskać pieniądze, staniesz się sk….nem, bo będziesz je zdobywał po trupach. Pieniądz musi być środkiem, a nie celem w życiu. Każdy, nie tylko artysta nie powinien o  tym zapominać. Artysta myśli o roli a agent rozmawia o pieniądzach. Wtedy to jest zdrowa zależność. Spójrzmy na Lewandowskiego, wie pan ile on potu musi przelać na treningach? Takich pieniędzy nie wolno zazdrościć. Jeśli coś na rynku jest wyceniane na jakąś wartość, to dlatego że jest tyle warte. Czasami też się zastanawiałem, że pieniądze dla niektórych piłkarzy, czy dla aktorów amerykańskich są niemoralne, bo jak może aktor za 30 dni pracy, wziąć 25 mln $?! Ale, jeżeli film zarabia miliard $, to czym jest 25 mln za osobę, która „ciągnie” ten film? Bez lokomotywy pociąg nie dojechałby tam gdzie dojechał. Tak samo jest z piłkarzami i nie tylko chodzi o zarobek, bo po drodze jest wielkie widowisko, zagrania, których nikt inny nie powtórzy. Piłkę kopie każdy, ale tylko niektórzy robią to wyjątkowo, bo poświęcili temu życie.

Pazura zaczynający przygodę z  aktorstwem myślał o popularności a dzisiaj jak jest?

Już w szkole aktorskiej zrozumiałem, że mam myśleć o roli, a nie o tym jak wyglądam i jak mi pójdzie. To jest tak jak w tenisie. Nie możesz wychodząc na kort skupiać się na tym, że chcesz wygrać mecz. Masz myśleć tylko o najbliższej piłce. Aktorka wychodzi na scenę z mocno wymalowanymi ustami, dlatego żeby być zauważoną … ona ma być zauważona, po tym jak gra. I tu jest ta cieńka czerwona linia pomiędzy „być” a „mieć”.

Jakie jest przesłanie dla tych, którzy zaczynają swoją drogę z aktorstwem?

Życie jest sztuką wyboru i  z  pełną pokorą trzeba do tych wyborów podchodzić. Na początku trzeba wybrać mniej, żeby potem zdobyć więcej. Podstawowa zasada: warto czasami zrobić krok do tyłu, żeby zrobić dwa do przodu. Nie możesz się pchać łokciami. Trzeba mieć pełną pokorę wobec tego co się robi. I musisz się w pełni oddać temu co robisz, czy to biznes, aktorstwo, sport.

Kiedyś na tzw.zakręcie życiowym rozmawiał Pan z Olafem (Lubaszenko) i on jednym słowem Pana stawiał do pionu.

To jedno słowo podziałało bardziej niż długie kazania? W  przeszłości byłem aktorem-cholerykiem i  potrafiłem być niemiły. Często się denerwowałem, ludzie patrzyli na mnie krzywo … wtedy on podchodził do mnie i szeptał mi do ucha: „ nie denerwuj się, nie możesz. Jesteś własnością narodu!” Zwyczajnie kpił ze mnie. Człowiekowi, któremu wydaje się że zrobił coś genialnego, kiedy postawisz przed nim lustro, często widzi jak głupio wygląda. I ja wtedy to zrozumiałem, że są w życiu rzeczy ważniejsze niż robota i  biznes. Kiedy Cameron otrzymując Oskara za Titanica, powiedział na scenie: „jestem panem świata”, Julek Machulski skomentował to: „co ty mówisz, ty zrobiłeś dobry film i tyle”. Bo my jesteśmy od tego aby robić dobre filmy. Ja bardziej podziwiam murarza, który dobrze wymurował ścianę niż mój wysiłek. Może dlatego, że mi to przychodzi łatwo.

Na planie „13 posterunku” do obiadu pocił Pan 13 podkoszulków i to nazywa pan łatwą pracą?!

To był mega wysiłek, ale rozśmieszanie sprawiało mi przyjemność. Aktor mówi: „ja to kręcę w lewej ręce”. To był czas na to. Miałem mega energię, twarz stworzoną do tej roli. Teraz już bym nie mógł tego zrobić, bo facet w moim wieku wygłupiający się w taki sposób….niesmaczne by to było. A sitcom po to jest kręcony, aby pokazał nasze życie w krzywym zwierciadle i abyśmy się śmiali sami z siebie … bo śmiech to zdrowie(uśmiech).

Ă propos zdrowia……to prawda, że Pana ciało jest niemal niezużyte? (uśmiech)

Nie aż tak, ale robiłem badania na siłowni i okazało się, że mam ciało o 12 lat młodsze, niż pokazuje metryka …

Taki dar od Boga czy praca?

Genetycznie pewnie też. Mój tata do dzisiaj ma włosy, pomimo swojego wieku. Ja zawsze wyglądałem młodziej, nawet za dzieciaka brali mnie za dziewczynkę, tym bardziej że miałem długie włosy i  gładką buźkę. Pamiętam jak kiedyś jechałem z dziewczyną na randkę autobusem i ktoś mówi do mnie: dziewczynko, skasuj bilet. Czyli genetyka też, ale jak człowiek jest aktywny, to się wolniej starzeje, bo organizm jest zmuszony cały czas do akcji. Jak poznałem Adama Hanuszkiewicza, kiedy akurat Teatr Narodowy się spalił i on był bez teatru, powiedział, że dopiero wtedy poczuł się stary jak przestał pracować. Nagle poczuł, że ma nerki, bo zaczęły go boleć, że kręgosłup mu „wysiada”, że stawy go bolą. Wcześniej jakoś tego nie zauważał.

Czyli bądźmy w akcji!

Cały czas, bo życie to ruch. Kiedyś poznałem w Australii starszego, ok 90-letniego człowieka, byłego olimpijczyka, jesz – cze sprzed wojny. Pełna jasność umysłu. Ale na pierwszy rzut oka wydawał się świrem. Cały czas się ruszał, machał rękami, nawet jak ze mną rozmawiał. Na pytanie, dlaczego się tak rusza odpowiedział, że jak przestanie być w akcji to umrze. Mówił, że aby ciało nadążyło za jego umysłem, musi to ciało reżimować. Podobno Matuzalem żył 900lat…. ale nie palił cygar(śmiech)

To dlaczego w takim razie Pan pali?

Dla przyjemności. Ja palę rzadko, ale cygaro to dla mnie chwila wolnego. Żeby wypalić cygaro, potrzeba dwóch godzin. Te dwie godziny trzeba sobie w takim aktywnym życiu znaleźć, zorganizować. Cygarem się nie zaciągasz, więc nie wentylujesz. Ja nie mogę się wentylować dymem, bo to jest astma od razu. Kiedyś zastanawiałem się dlaczego mężczyźni palą cygara? … Wtedy można pofilozofować i  mieć te dwie godziny tylko dla siebie. A papieros to jest straszna rzecz. Nerwica. 3 minuty i gasisz!!!… potem czekasz na moment wolnego i znowu… 3 minuty i gasisz. Dla mnie to jest upiorny koszmar. I proszę zwrócić uwagę, że kiedyś nie było papierosów, były tylko cygara. Liście tytoniu owijało się kolejnym liściem, po prostu.

Cygara to pańska pasja?

Tak można powiedzieć. Od jakiegoś czasu pasjonuję się tym. Dużo czytam o tym, poznaję nowe smaki. Oprócz Kuby są przecież nowi potentaci …

Jest Pan człowiekiem sukcesu. Skąd pan bierze inspirację czy motywację?

Ani inspirację, ani motywację … reżim! Musisz działać, nawet jak ci się nie chce. Sześć razy w tygodniu staram się być na siłowni. Trener ma mnie tylko pokierować co robić, a nie motywować. Kiedyś ćwiczyłem bez trenerów i okazało się, że miałem słabe wyniku. Nawet jak jest ktoś „nad tobą” i motywuje cię do jeszcze większej pracy, ale to i tak ty musisz mieć konsekwencję w tym co robisz. Tego np. uczy szkoła aktorska, poprzez pracę nad sobą.

Czy Cezary Pazura uprawia sport?

Siatkówkę. Siedzimy w  miejscu, które się nazywa Kuźnia Kulturalna. Poza tym, że to jest restauracja, odbywają się tutaj wydarzenia kulturalne. Szef tej knajpy jest zapalonym siatkarzem i  dlatego założył drużynę siatkarską. W  Warszawie jest liga siatkówki firm. My gramy na poziomie 2 ligi. I poza wakacjami, liga normalnie funkcjonuje. Ale aby się dostać do tej ligi, trzeba wystartować w tzw eliminacjach. Polsat ma swoją drużynę, Raiffeisenbank ma swoją. Duże firmy mają swoje drużyny siatkówki … i my w ubiegłym roku wygraliśmy tą ligę.

A suplementuje się pan również?

Oczywiście. Mój trener twierdzi, że suplementacja faceta w moim wieku jest niezbędna. Z pewnością magnez, który się wypłukuje z kawą ale tez kilka jeszcze innych witamin.

Opowiadał Pan, że dla Pana autorytetem była szkoła, dom i kościół. A gdzie dzisiaj młodzi ludzie mają szukać autorytetów?

W dzisiejszych czasach wylansowaliśmy idoli zamiast autorytety. Mamy wielu celebrytów, ale to nie o to chodziło. Proszę zwrócić uwagę, że jak polityk o drugim powie coś śmiesznego lub obraźliwego, to już mamy tzw newsa. A co to ma wspólnego z  tym co niesie dany człowiek, jaką on ma propozycję dla wyborców? Gazety pełne są takich wiadomości. Pan robi swój magazyn DC, aby dać możliwość czytelnikowi poznać wartości drugiego człowieka, ale większość gazet takiej możliwości nie daje. I mam nadzieję, że ludzie coraz częściej będą sięgać do wydań wartościowych, a nie tylko powierzchownych. Dla mnie to są takie knyfy. Wielu tak niewiele ma do powiedzenia, ale chcieliby, aby ich cały czas słuchać. Ale aby ciebie słuchano, musisz mieć jakieś przesłanie, a nie tylko wygląd.

Miał Pan propozycje wzięcia udziału w  programach typu, jak to Marcin Daniec nazywa „jak oni tańczą na lodzie”?

Cały czas. Ale mnie kelnerstwo nie interesuje. Artysta nie może być kelnerem, który serwuje gotowe dania. Artysta jest po to, aby to danie na oczach widzów stworzyć, w teatrze czy w filmie. Ale jak wychodzisz z takiego spektaklu, musisz mieć jeszcze jakąś refleksję … i  to jest pełne dzieło. Ale niektóre programy są tylko dla rozrywki, dla zabicia czasu, dla jakiś emocji … może ciekawe jest jak gwiazdy tańczą, ale tam już dawno nie ma gwiazd.

Nasza wspólna znajoma aktorka, powiedziała kiedyś, że „prawdziwy” aktor nigdy by nie zagrał w serialu czy w reklamie, po czym kilka lat później zobaczyłem ją w serialu.

Czy ta kwestia podległa ewolucji?

Nigdy nie rozumiałem, dlaczego aktor nie powinien zagrać w reklamie. Ja byłem jednym z pierwszych, który najbardziej dostał po uszach za to. Kiedyś aktorzy żyli w takim słoiczku, wierząc że państwo o nich zadba. Ale jak przychodzi do ciebie jakaś firma i proponuje ci reklamę, to oznacza, że obdarza cię zaufaniem. Do tego proponują jeszcze pieniądze … uważam, że to jest wyróżnienie dla aktora.

Wiewiórki są tańsze niż aktor? (uśmiech)

To jest dramat, jak instytucja finansowa reklamowana jest przez zwierzątka … nie rozumiem tego zupełnie. Granice reklamy się zatarły.

Mówił pan kiedyś, że czeka na odważnych ludzi, któ-rzy obsadzą pana w roli nie-komediowej. Czy otrzymał pan taką propozycję … a druga część pytania, czy odwaga jest umiejętnością łamania stereotypów, pozwalają- cą osiągać sukces w życiu?

Takie obsadzenie aktora komediowego w  innej roli jest charakterystyczne dla kinematografii bogatej i tam mogą sobie pozwolić na eksperyment. Nasza natomiast jest biedna i często ciężko przekonać producenta, aby dał aktorowi szansę. Ja nigdy nie miałem z  tym problemu, bo w  filmach niemieckich grałem poważne role i mnie jako Cezaremu Pazurze, nigdy tego nie brakowało. Ale widz polski nie miał szansy zobaczyć mnie w roli poważnej. Natomiast z wiekiem człowiek dojrzewa, zmienia mu się temperament … i  ten czas chyba nadszedł. Zaczynam mieć takie propozycje. Teraz gram w serialu „Aż po sufit”, gdzie gram faceta poważnego, ale też nie smutnego z kolei. Moją żonę gra Edyta Olszówka. Jesteśmy małżeństwem z 25-letnim stażem, mamy dorosłe dzieci, które wyprowadziły się z domu, i to jest punkt wyjścia … ale okazuje się tylko na chwilę, bo wracają … z nowymi problemami … To jest świetnie wymyślony serial, ściągnięty z Australii, gdzie był kręcony z powodzeniem przez 20 lat

Na Pana poziomie aktorskim, czy reżyser się jeszcze wtrąca w to jak zagrać?

Nienawidzę reżyserów, którzy się nie wtrącają. Ja mam wypełnić zadanie aktorskie sobą, najbardziej jak umiem, ale reżyser musi wiedzieć co reżyseruje. Właśnie to lubię w tym zawodzie, że jest ustalona hierarchia. Twórcą prawdziwym jest reżyser i  scenarzysta, aktor ma wiedzieć gdzie jest jego miejsce w szeregu.

Gdyby Pan miał wartościować, gdzie pan się najbardziej spełnia: w teatrze, w kabarecie czy w filmie?

Wszędzie po trochu, natomiast generalnie miejsce aktora jest w teatrze a wszystkie inne odsłony są elementem przeniesienia tego co się robi w teatrze. Inaczej nie da się tego ugryźć, chyba że ktoś się zajmuje tylko kabaretem, wtedy to jest jego życie. A moje życie jest … od roli do roli.

Gdzie Pan buduje wrażliwość? Istotnym elementem dla Pana jest wiara?

Rozmawiamy o życiu, o zawodzie, o biznesach … ale najważniejszą sfera życia ludzkiego, jest życie duchowe. To co czujesz…

…bo potem to wychodzi z ciebie…

każdy to ma, ale o tym się nie mówi. Nikt tego nie trenuje. Uczą nas w szkole matematyki, fizyki, chemii, ale nikt nie uczy nas w szkole jak rozumieć drugiego człowieka. Nikt nas nie uczy zadawać sobie pytanie: skąd ja się wziąłem na ziemi i komu mam za to podziękować. Religia … jest taką próbą zabicia lęku, co będzie dla nas nieznane. A nieznane jest: „skąd się wzięliśmy” i „co dalej”. Wg mnie, nauka to jest zaprzeczenie tezie, że wyżej d. nie podskoczysz a religia uczy pokory, wg tych praw, które są już nam dane. Artyści zawsze zadawali sobie pytanie: skąd przybyliśmy, po co jesteśmy i dokąd zmierzamy? Ale to jest pytanie natury duchowej. Bo jakiś cel w życiu musimy mieć. Celem nie mogą być pieniądze, kariera itd. Celem życia jest ŻYCIE … tak żyć, żeby drugiego nie skrzywdzić, żeby nie mieć w sobie agresji, żeby umieć z innymi ludźmi, z przyrodą, ze zwierzętami … te obroty sfer przetrwać, tyle ile nam będzie pisane…

A co z kreowaniem?

Zabawa w Boga. Kreacja jest zabawą w Boga.

Potrafimy być wdzięczni za to co otrzymujemy?

Ja potrafię.

Ma Pan świadomość, że jest czasami wzorcem dla innych?

Gdybym miał świadomość, to mogło by mnie to zabić. Staram się pilnować tego co mówię. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych ludzi mogę być jakimś punktem odniesienia, ale za każdym razem daję sygnał, że to co piszę to jest moje subiektywne odczucie, i że nie mam wyłączności na nieomylność.

Jak się pan weryfikuje?

Ludzie mnie weryfikują.

Ale ludzie chyba bardziej skrytykują niż pochwalą…

Niekoniecznie. Okazuje się, że krytyka wypływa z  tabloidów, czyli od osób którzy są żądni sensacji, bo 90% informacji w tabloidach jest zupełnie wymyślonych. To jest bardzo niebezpieczna kreacja rzeczywistości, bo malowana kolorami których nie ma. Natomiast internet w postaci facebooka jest, uważam rewelacyjną formą przekazu, bo pozwala nam się porozumiewać bez barier i bez pośrednika. Gazeta, radio, TV są pośrednikami, więc oni mogą wykreować taką rzeczywistość, której nie ma. Nagle można wywołać wojnę, która jest tylko na ekranie telewizora … a w rzeczywistości jej nie ma. Był pan w Iraku? Nie.

A Pan był?

Ja to w ogóle nie wierzę, że takie państwo istnieje (śmiech) … i niech mi pan udowodni, że jest inaczej. Jakiś czas temu w  gazecie pewna pani oskarżała pewnego polityka, że jest z nim w ciąży … i to on musi udowodnić, że jest inaczej, paranoja jakaś. Koledzy mnie namawiają, żebym zajmował się ukazywaniem kuriozalnych sytuacji, opisywanych w mediach kolorowych. Dla przykładu, ostatnia sytuacja opisywana: „pan x nie może się rozwieść, żona nasłała na niego komornika”. Przecież wiadomo, że komornik to jest instytucja, która działa wg pewnych reguł. Nie można zawołać jak do psa: komornik, chodź tu, bierz go! W tym zdaniu jest pełen absurd … ale to działa na wyobraźnię czytelnika (śmiech). I ja bym chciał takie absurdy wyciągać i zdanie po zdaniu ośmieszać. To jest smutne, ale język zszedł na psy.

Kiedyś już mówił pan o wszechobecnym bełkocie.

Dzisiaj ludzie nie słuchają, tylko mówią. Dzisiaj ludzie już nie odbierają uchem, okiem, tylko podświadomością. Tak są budowane reklamy. Specjaliści od mediów wiedzą, że bez względu na to co ludzie myślą o produkcie, i tak reklama do nich dotrze. Bo reklama budowana jest na emocjach. Słowa nie docierają tak do człowieka jak emocja … i teraz chodzi o to, żeby zadać sobie pytanie, czy jak odrzucę wszystkie te rzeczy warunkujące moje szczęście, czy będę szczęsliwy?! I tu jest miejsce dla religii i życia duchowego.

Wracając do miejsc w których Pan był … bo już wiem, że w Iraku nie było pana, a np. w Wałbrzychu?

Po to m.in. aby sprawdzić czy jest złoty pociąg? I tu pana zaskoczę. Byłem kilkukrotnie! Nawet mam tam znajomych(śmiech) Mieszkałem w pięknym ośrodku o nazwie Dworzysko, które uważam, że jest magiczne. Miałem możliwość korzystać z dobrodziejstw nie tylko hotelu ale również wyśmienitej kuchni. Dla mnie na Wałbrzychu i na Dworzysku, kończy się świat. Świat taki wielkomiejski. Spokój, cisza. Do tego świetnie zagospodarowane miejsce. Można pojeździć konno, odpocząć. Właściciel postawił nie tylko na coś dla ciała swoich gości, ale również na sferę duchową. Odbywają się tam wydarzenia kulturalne, ja również miałem przyjemność tam występować. Wyjątkowe miejsce.

Tym większy szacunek dla Pana Tomaszewskiego, który powołał do życia Dworzysko, że będąc człowiekiem niezależnym finansowo, mógłby już sobie odcinać przysłowiowe kupony a nie pchać się w nowy, bez gwarancji sukcesu wydawałoby się, biznes.

To jest właśnie domena ludzi twórczych. Tacy ludzie na potrafią osiąść na laurach. Gen twórczości będzie w nich do końca.

Zachwycił się pan stadniną koni w Dworzysku. Jeździ pan konno?

Tak. Jeszcze w szkole teatralnej doświadczałem tego, nawet zrobiłem pierwszy stopień kaskaderski. Jazda konna jest rodzajem specyficznego relaksu, przecież w ten sposób leczy się również choroby. Poza tym jest kontakt ze zwierzęciem, z przyrodą. To jest wspaniałe doznanie. Myślę, że Dworzysko można określić jako : „Miejsce wielu doznań”.

Pięknie. Cezary Pazura-kreator. Gdy buduje pan prawdziwą, nową rolę, musi pan wyrzucić wszystko z siebie, aby stać nagim i oblec się w postać. Czy tak samo powinniśmy budować życie oparte na prawdzie, gdy pogubimy się, aby zacząć od ściągania warstw z siebie niczym z cebuli?

Zawsze wtedy trzeba wrócić do źródła. Dla aktora źródłem jest powrót do teatru, dla przedsiębiorcy zaczęcie od początku. Człowiek jest jak żołnierz…padasz, powstań. Jak upadniesz, musisz wstać, otrzepać się i iść dalej. Musisz sobie zadać pytanie: co chcę robić w życiu? A potem walczyć o to. Życie to walka. Pamię- tam, że jak poszedłem kiedyś do pani psycholog, bo nie umiałem sobie poradzić z kilkoma rzeczami i opowiedziałem jej całe swoje życie, ona mnie niemal wyśmiała i powiedziała: „synku, to jest schemat, każdy tak ma”. A ja myślałem, że tylko ja tak potrafię pięknie cierpieć(śmiech). I wtedy zrozumiałem, że niepotrzebnie histeryzuję! Czy chcemy czy nie, życie żyje się samo-tak mówią buddyści. Czy pójdziemy w lewo czy w prawo, życie żyje się samo.

A Pazury recepta na sukces?

Nie ma takiej recepty!!! Trzeba być zdeterminowanym, trzeba robić co do ciebie należy i  zasada lekarska … primum non nocere.

A jak ktoś mówi, że ci się nie uda?

To jest dla mnie zawsze siła napędowa i wtedy mówię: to uważaj, ja ci pokażę!!! Trzeba być trochę niepokornym.

Dziękuję. Rozmowa z Panem to wielka przyjemność.

Bardzo proszę(uśmiech).

Drukowana wersja wywiadu DC Magazine lub wersji pdf.

Share