Zawsze wiedziałem co chcę robić w życiu.

Zawsze wiedziałem co chcę robić w życiu.

„Determinacja i wola osiągnięcia sukcesu w piłce była na tyle duża, że kiedy w czasach szkolnych moi koledzy spędzali czas na dyskotekach, ja spędzałem czas na treningach, i myślę że to był jeden z kluczy do sukcesu” – Tomasz Iwan.

 

Mistrzostwo Holandii w roku 2000 i 2001 z PSV Eindhoven to największy Twój sportowy sukces?

Myślę, że trudno tak to kategoryzować, które osiągnięcie podczas kariery było największe. Były momenty bardziej miłe, jak i te mniej miłe. Ale mistrzostwo z PSV z pewnością mogę zaliczyć do tych najprzyjemniejszych chwil w moim życiu. Natomiast bardzo wysoko sobie stawiam chwile, kiedy występowałem w reprezentacji Polski. Często jestem pytany o najważniejszy występ w karierze, wtedy odpowiadam, że pierwszy występ z orzełkiem na piersi. Pamiętam to do dziś. Mecz z Francją w Paryżu, remis 1-1. To było za czasów trenera Apostela. Kiedy stoisz na murawie, odśpiewując hymn Polski, mając świadomość, że ogląda Cię cała rodzina i miliony rodaków przed telewizorami, rzecz niesamowita! Pomyślałem wtedy o rodzicach, którzy musieli być bardzo dumni z syna(uśmiech).

Tętno podwyższone oczywiście…

Tętno wysokie, adrenalina, nawet trudno to opisać słowami. Na tyle niesamowite przeżycie, że pamiętam to dokładnie do dziś. Kolejne występy z orzełkiem na piersi również były niesamowite, dlatego cieszę się, że na dzień dzisiejszy mam możliwość kontynuować to, obecnie jako działacz. Brzmi to patriotycznie, ale tak myślę powinno to właśnie brzmieć. Nikt z występujących w reprezentacji Polski, nie robi tego dla pieniędzy. Motyw patriotyczny powinien być najważniejszym aspektem dla reprezentanta kraju. I dzisiaj to o co zabiegał trener Nawałka, czyli etos reprezentanta, powrócił! Zawodnicy chcą grać w reprezentacji!

Są też tacy, którzy nie chcą…(uśmiech)

To nie grają!(uśmiech) Prosta sprawa! Dzisiaj w reprezentacji grają tylko ci, którym na tym naprawdę zależy! Reprezentacja nie może być traktowana jak sprawa dodatkowa dla zawodnika, który gra np. w zagranicznym klubie i raz na jakiś czas przyjedzie do Polski, aby rozegrać mecz, nieważne czy wygra czy przegra, ważne aby kolejne spotkanie doliczyło się do statystyk. Zawodnikowi musi na tym zależeć, i mam wrażenie, że dzisiaj ci, którzy przyjeżdżają, zabiegają wręcz o to. Niektórzy mają problemy w klubach, nie grają, ale z niecierpliwością czekają na powołanie, na kolejne powołanie.

Dalszy ciąg w drukowanej wersjii DC Magazine.

Share